Tik tak, tik tak, tik tak – powoli mkną wskazówki zegara, a ja nadal nie wiem co mam zrobić i co odpowiedzieć koledze, który zaproponował mi posadę specjalisty ds. kadrowych w swojej firmie. Cieszę się, że Marek chce mi pomóc w trudnej sytuacji, w jakiej się obecnie znajduję, jednak jednocześnie boję się korzystać z jego pomocy, bo wiem jaki Marek potrafi być trudny w pożyciu. Prawda jest taka, że wiem, że od paru lat Marek kocha się we mnie bez wzajemności i zrobiłby wszystko, żeby przekonać mnie do siebie. Oferta pracy jest podyktowana zwykłą dobrocią serca i chęcią pomocy, jednak ja jakoś nie mogę przestać myśleć, że w zamian za załatwienie pracy Marek będzie oczekiwał ode mnie jakiejś wdzięczności i nagrody. Boję się, że przyjmując ofertę pomocy utwierdzę Marka w przekonaniu, że może liczyć z mojej strony na coś więcej, aniżeli na zwykłą przyjaźń.
Z drugiej strony moja sytuacja zawodowa jest naprawdę kiepska. Od roku poszukuję pracy, do tej pory nic nie udało mi się znaleźć, a po moich oszczędnościach nie ma już nawet śladu. Dziesięć miesięcy temu miałam na koncie odłożone 15 tysięcy złotych, a teraz zostało mi zaledwie 500 zł, za które nie wiem jakim cudem przeżyję do końca miesiąca. Nie mam się do kogo zwrócić o pomoc, bo nie mam rodziców ani żadnej bliskiej rodziny.
Propozycja Marka jest kusząca, jednak ma jednocześnie duże mankamenty. Praca specjalisty, specjalista ds. kadrowych Gliwice, byłaby dla mnie idealna, jednak może pociągnąć za sobą wiele nieprzyjemności i nieporozumień. Chciałabym znaleźć jakiś złoty środek, jednak obawiam się, że go nigdzie nie ma.