Nie wiem czy to prawda, ale koleżanka z firmy powiedziała mi ostatnio, że nasz nowy specjalista ds. kadrowych Sosnowiec jest ponoć w bliskim związku uczuciowym z kierowniczką działu kadr, co miałoby poniekąd tłumaczyć dlaczego dostał pracę u nas w firmie. Ja sama pracuję jako kadrowa, dlatego postanowiłam wziąć pod lupę zachowanie Sebastiana i Kasi i dowiedzieć się czy naprawdę łączy ich coś więcej niż zawodowa uprzejmość.
Moim ulubionym serialem jest Sherlock, dlatego niczym tytułowy bohater postanowiłam przeprowadzić własne śledztwo i rozwiązać zagadkę. Nie posiadam takiego zmysłu obserwacji jak Sherlock Holmes, jednak staram się być dobrą następczynią swojego idola i postępować tak, jak na dobrego detektywa przystało, czyli nie rzucać się w oczy swoim śledztwem. Nikomu nie powiedziałam o swojej tajnej misji, bo nie chcę, żeby ktoś doniósł na mnie kierowniczce. Tylko tego by mi brakowało, żeby podpaść Katarzynie i zostać wydaloną z pracy.
Moje prywatne śledztwo trwa już trzy dni, jednak na razie w tym czasie nie udało mi się niczego odkryć. Zapewne wszystko dlatego, że w ciągu wspomnianych trzech dni nie było kierowniczki w pracy, bo miała urlop. Ciężko jest śledzić relacje dwóch osób, gdy jednej z nich nie ma w pracy.
Na szczęście Katarzyna wraca do biura w poniedziałek, więc wtedy na pewno pojawi się przełom w sprawie! Jeszcze nie wiem jak uda mi się odkryć naturę związku Kasi i Sebastiana bez narażania swojej osoby, ale na pewno jakoś to zrobię. Sherlocku, byłbyś ze mnie dumny!